środa, 17 sierpnia 2016

63. urodziny Herty Müller

źródło zdjęcia: Foto © by Ekko von Schwichow
Dziś Herta Müller, laureatka Literackiej Nagrody Nobla z 2009 roku, obchodzi swoje 63 urodziny. Jeśli ktoś już miał okazję spotkać się z jej twórczością, wie, że nie jest to twórczość radosna, ale pełna skondensowanego cierpienia. Do tej pory przeczytałam dwie jej książki – a właściwie książeczki ze względu na ich niewielką objętość – „Głód i jedwab” i „Dziś wolałabym siebie nie spotkać”. Obie stanowią porażający opis życia w czasach totalitaryzmu.


„Głód i jedwab” to zapis doświadczenia osoby, która dzieciństwo i młodość spędziła w kraju komunistycznej dyktatury. Aby opowiedzieć o tym, co działo się w Rumunii, Jugosławii i banackiej wsi w czasach, gdy kontroli poddane było wszystko, począwszy od sfer tak prywatnych jak kobiece ciało, autorka wybiera formę eseju. Podczas gdy w świecie opisywanym przez Herte Müller myślenie było czynnością zakazaną, to w jej esejach myśl stanowi punkt centralny. Myśl dążąca do prawdy, metaforyczny obraz i konkret wydarzeń przenikają się, tworząc wiarygodne świadectwo obłędu głodu, lęku i nieufności.
„Tasak połyskiwał. Sprzedawca rąbał czerwono-niebieski zamarznięty kamień. Przed wagą stała kolejka. Ludzie o tępych spojrzeniach. (...) Kamień składał się z kurzych szyjek, skrzydeł, nóg, głów. Zostały włożone do wody i zamrożone. (...) Na wpół suche drzewa rzucały cienie składające się tylko z gałęzi. Na chodnikach wyglądały jak koślawe poroże. Obok nich przechodziła kobieta w szpilkach. (...) Swoją grudkę mięsa trzymała tuż przy bladoczerwonej jedwabnej sukience. (...) Pomyślałam: głód i jedwab.*”

Bohaterką „Dziś wolałabym siebie nie spotkać” jest pracownica fabryki tekstylnej, która co tydzień jeździ do siedziby SB na przesłuchanie. Prawie nie ma tu akcji, za to jest dużo wspomnień, nieuporządkowanych i przygnębiających obrazków z przeszłości pojawiających się w głowie kobiety podczas jazdy tramwajem. Przeszłość okazuje się równie mroczna jak teraźniejszość; przyglądamy się bowiem m.in. patologicznemu małżeństwu rodziców bohaterki, dowiadujemy się o zesłaniu jej dziadków do obozu pracy czy o śmierci najlepszej przyjaciółki.
„Obojętność powoduje zaniedbanie zewnętrzne, w jej przypadku tak nie było. Była raczej wewnętrznie zdziczała albo dumna z samotności, albo obca samej sobie, odkąd zerwała się ta więź. Ani radosna, ani smutna, z niezmiennym wyrazem twarzy. Szklanka wody miała w sobie więcej życia niż ona. Przypominała ręcznik, kiedy się wycierała, stół, kiedy z niego sprzątała, krzesło, kiedy siadała.**”

Dla mnie książki Müller to przede wszystkim jej język – jedyny w swoim rodzaju, metaforyczny, wybitny. Jej zdania są jak igła przekuwająca materiał rzeczywistości, szpikulec zaostrzony do granic możliwości.

* H. Müller, Głód i jedwab, Wołowiec 2008.
** H. Müller, Dziś wolałabym siebie nie spotkać, Wołowiec 2004.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz