Dwudziestosiedmioletnia Angie,
główna bohaterka książki, pragnie napisać genialne dzieło i
umrzeć w spektakularny sposób, by zyskać nieśmiertelną sławę.
Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu, gdyż musi to zrobić przed
skończeniem 28 roku życia. Klub 27, czyli klub osób, które
zdobyły sławę i umarły w wieku 27 lat, staje się dla niej
inspiracją. Śledzimy rok z życia Angie; niestety okazuje się, że
kobiecie nie udaje się popełnić ani epokowej książki, ani
epokowego samobójstwa nim na jej zegarze biologicznym wybije
nieprzebłagane dwadzieścia osiem. Dni mijają, a dziewczynę
kawałeczek po kawałeczku pożera ambicja. Angie ma kilka
pomysłów na swoje dzieło, którymi dzieli się ze znajomymi, ale
ostatecznie nie udaje jej się zrealizować żadnej koncepcji do
końca.
Dużo jest w debiutanckiej
książce Salmeli gry, zabawy, ironicznego i zdystansowanego
traktowania poruszanych tematów. Ciekawe były dla mnie rozmowy o
literaturze Angie z jej znajomym, a także rozdziały, w których do
głosu dochodzi kotka Kassandra, rozprawiając o iluzji romantycznej
miłości, przyjaźni, doskonałości i jeszcze wielu innych
iluzjach. Natomiast fragmenty, w których narratorem jest Pan
Prosiaczek czy Opel Astra są nudne, męczące i niepotrzebnie silą
się na oryginalność. Książkę przepełnia chaos: wartości,
narracyjny, decyzyjny (w przypadku Angie). Działania Angie i
fińskiej, wiejskiej rodziny, u której bohaterka się zatrzymuje, są
naznaczone zmaganiem z poczuciem niespełnienia. Bohaterowie
podejmują nieudane próby wypchania pustki trawiącej ich
egzystencję (np. idea życia całkowicie zgodnego z naturą).
Kupiłam tę książkę, bo
interesują mnie pozycje dotyczące spraw wiążących się wszelako
z pisaniem. Spodziewałam się, że znajdę w „27, czyli śmierć
tworzy artystę” coś bardziej niekonwencjonalnego i zaskakującego.
Niestety moje oczekiwania pozostały niespełnione. To powieść o twórczych cierpieniach artysty, niespełnieniu pisarskim i życiowej frustracji współczesnego człowieka (fińska
rodzina), ale nie wnosząca w potoczne rozumienie tych tematów niczego nowego. Autorka rozrzuciła po
rozdziałach chwilami bardziej interesujące zalążki historii i
idei, ale nie wyczerpała tkwiącego w nich potencjału. Ta książka
to debiut, może w przyszłej pozycji uda się autorce bardziej
szczegółowo i nowatorsko opracować poruszane przez nią kwestie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz