niedziela, 12 czerwca 2016

Dla nieukontentowanych dwudziestosiedmiolatków. Alexandra Salmela, „27, czyli śmierć tworzy artystę”


Dwudziestosiedmioletnia Angie, główna bohaterka książki, pragnie napisać genialne dzieło i umrzeć w spektakularny sposób, by zyskać nieśmiertelną sławę. Nie ma na to jednak zbyt wiele czasu, gdyż musi to zrobić przed skończeniem 28 roku życia. Klub 27, czyli klub osób, które zdobyły sławę i umarły w wieku 27 lat, staje się dla niej inspiracją. Śledzimy rok z życia Angie; niestety okazuje się, że kobiecie nie udaje się popełnić ani epokowej książki, ani epokowego samobójstwa nim na jej zegarze biologicznym wybije nieprzebłagane dwadzieścia osiem. Dni mijają, a dziewczynę kawałeczek po kawałeczku pożera ambicja. Angie ma kilka pomysłów na swoje dzieło, którymi dzieli się ze znajomymi, ale ostatecznie nie udaje jej się zrealizować żadnej koncepcji do końca.
Dużo jest w debiutanckiej książce Salmeli gry, zabawy, ironicznego i zdystansowanego traktowania poruszanych tematów. Ciekawe były dla mnie rozmowy o literaturze Angie z jej znajomym, a także rozdziały, w których do głosu dochodzi kotka Kassandra, rozprawiając o iluzji romantycznej miłości, przyjaźni, doskonałości i jeszcze wielu innych iluzjach. Natomiast fragmenty, w których narratorem jest Pan Prosiaczek czy Opel Astra są nudne, męczące i niepotrzebnie silą się na oryginalność. Książkę przepełnia chaos: wartości, narracyjny, decyzyjny (w przypadku Angie). Działania Angie i fińskiej, wiejskiej rodziny, u której bohaterka się zatrzymuje, są naznaczone zmaganiem z poczuciem niespełnienia. Bohaterowie podejmują nieudane próby wypchania pustki trawiącej ich egzystencję (np. idea życia całkowicie zgodnego z naturą).
Kupiłam tę książkę, bo interesują mnie pozycje dotyczące spraw wiążących się wszelako z pisaniem. Spodziewałam się, że znajdę w „27, czyli śmierć tworzy artystę” coś bardziej niekonwencjonalnego i zaskakującego. Niestety moje oczekiwania pozostały niespełnione. To powieść o twórczych cierpieniach artysty, niespełnieniu pisarskim i życiowej frustracji współczesnego człowieka (fińska rodzina), ale nie wnosząca w potoczne rozumienie tych tematów niczego nowego. Autorka rozrzuciła po rozdziałach chwilami bardziej interesujące zalążki historii i idei, ale nie wyczerpała tkwiącego w nich potencjału. Ta książka to debiut, może w przyszłej pozycji uda się autorce bardziej szczegółowo i nowatorsko opracować poruszane przez nią kwestie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz