Dziś 78 lat kończy autorka,
którą odkryłam rok temu, wybitna obserwatorka i przenikliwa krytyk
amerykańskiego społeczeństwa, Joyce Carol Oates.
J. C. Oates urodziła się 16
czerwca 1938 roku w Lockport. Dzieciństwo spędziła na wsi, w
stanie Nowy Jork, gdzie nie miała dostępu do zbyt wielu lektur;
fakt ten przyczynił się do tego, że bardzo przeżyła swoje
pierwsze spotkanie z „Alicją w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla.
Jednak najważniejszą książką dla pisarki jest „Szklany klosz”
Sylvii Plath, który uważa za „bliskie perfekcji dzieło sztuki”.
J. C. Oates wykłada od 1978 roku na Uniwersytecie Princeton*. Tenże
uniwersytet uczyniła jednym z głównych miejsc akcji swojej
najnowszej powieści „Przeklęci”.
Pierwszą książką Oates, z
którą miałam okazję się zapoznać, jest „Czarna dziewczyna,
biała dziewczyna”. Fabuła powieści osadzona jest w latach 70. XX
wieku w Stanach Zjednoczonych. Dwie studentki dzielą pokój w
akademiku prestiżowej uczelni Schuyler College. Genna, czyli „biała
dziewczyna”, przeżywa fascynację swoją współlokatorką –
„czarną dziewczyną” o imieniu Minette. Za wszelką cenę stara
się z nią zaprzyjaźnić, jest otwarta i pomocna. Niestety Minette
okazuje się przeciwieństwem Genny, odtrąca próby nawiązania
przyjacielskiego kontaktu podejmowane przez białą studentkę, jest
skryta, arogancka i egoistyczna. Obie dziewczyny nie pochodzą z
rodzin, które można by uznać za całkiem zwyczajne. Ojciec Genny,
„szalony Max”, to człowiek zaangażowany w kampanię przeciw
wojnie w Wietnamie, działacz liberalny, a przede wszystkim były
hipis. Matka Veronika to również była hipiska. Max i Veronika nie
potrafią dać swojej córce miłości; zbyt skoncentrowani na sobie,
prawie nie poświęcają uwagi Gennie. Minette natomiast jest córką
założyciela ekscentrycznego kościoła, Świątyni Przybytku Jezusa
Chrystusa na tym Padole.
Prawda o bohaterach powieści (także tych drugoplanowych), rzekomym rasizmie panującym na uczelni, a w szczególności o zagadkowej postaci młodej murzynki jest tak złożona i ukryta pod kolejnymi warstwami domyślań i interpretacji, że niemożliwe okazuje się jej całkowite odkrycie. Ta niemożliwość obnażenia rzeczywistości z jej masek i ukazania czystej, nagiej prawdy stanowi element postmodernistycznego myślenia, który często pojawia się w twórczości J. C. Oates.
Prawda o bohaterach powieści (także tych drugoplanowych), rzekomym rasizmie panującym na uczelni, a w szczególności o zagadkowej postaci młodej murzynki jest tak złożona i ukryta pod kolejnymi warstwami domyślań i interpretacji, że niemożliwe okazuje się jej całkowite odkrycie. Ta niemożliwość obnażenia rzeczywistości z jej masek i ukazania czystej, nagiej prawdy stanowi element postmodernistycznego myślenia, który często pojawia się w twórczości J. C. Oates.
W powieści znajdziemy sporą
dawkę naturalizmu, przede wszystkim w obrazie Minette, która nie
dba o higienę i porządek (nie myje się prawie wcale, chodzi w
brudnych, śmierdzących ubraniach), a na dodatek tyje w
zastraszającym tempie, objadając się smakołykami przysyłanymi
przez matkę.
Joyce Carol Oates nie tylko w
„Czarnej dziewczynie, białej dziewczynie” wykorzystuje
naturalistyczne zabiegi, ale też m.in. w „Mojej siostrze, mojej
miłości”. Czytając tę porażającą powieść, czytelnik
odczuwa wstręt niezliczoną ilość razy; odrzucający bywa Skyler
Rampike, czyli narrator, obrzydliwe są zachowania jego rodziców,
siostry i znajomych, odpychająca jest nie tylko ich fizyczność,
ale też większość ich działań sprzecznych z powszechnym
poczuciem moralności. Fikcyjną historię rodziny Skylera J. C.
Oates oparła na faktycznym zdarzeniu, jakim było morderstwo
sześcioletniej dziewczynki. Sprawa ta swego czasu mocno wstrząsnęła
Ameryką. W „Mojej siostrze, mojej miłości” dochodzi do
zabójstwa kilkuletniej, utalentowanej łyżwiarki, Bliss Rampike.
Szok związany z nagłą, tragiczną śmiercią Bliss traci część
swojej mocy, gdy czytelnik obserwuje – niemalże równie
wstrząsające co morderstwo dziewczynki – wzbudzające pogardę
zachowania amerykańskich mediów, społeczeństwa i rodziców Bliss.
„Moja siostra, moja miłość”
jest maksymalnie śmiała i kontrowersyjna. Ma w sobie ogromny
ładunek emocjonalny, gra skrajnościami, nie ma w niej umiaru. To
książka, której lektura wywołuje różnorodne i intensywne
odczucia, takie jak obrzydzenie, litość, gniew, strach czy
zdziwienie. Znajdziemy tu opowieść o chorych ambicjach, żądzy
sławy, pieniądzach, patologicznych relacjach, egocentryzmie i
budowaniu zakłamanej, pozornej rzeczywistości.
Ostatnia z trzech książek
Oates, które przeczytałam, to wydani rok temu w Polsce „Przeklęci”.
Jest to powieść, z którą prawdopodobnie zmierzę się jeszcze
raz, bo jednorazowa lektura tej książki nie wystarcza; jest tu tak
wiele wątków, wyrazistych postaci, ważnych motywów i społecznych
problemów czasów początku XX wieku, że o zagubienie się w tym
istnym labiryncie nietrudno. Dodatkowo nietradycyjna, nielinearna
konstrukcja powieści nie ułatwia przebrnięcia przez kolejne
rozdziały.
Wydarzenia „Przeklętych”
koncentrują się wokół princetońskiego, akademickiego miasteczka,
dla którego 1905 rok okaże się rokiem przeklętym. Na Princeton
spada klątwa, objawiając się pod postacią zjaw; duchy nawiedzają
pobliskie bagna, ogrody przy domostwach dystyngowanych rodzin i same
wnętrza wytwornych domostw. Wraz z rozwojem akcji klątwa
manifestuje swoją obecność coraz intensywniej. „Przeklęci” to
powieść magnetyczna, wyszukanym stylem relacjonująca zjawisko
zmierzchu świata nobliwych, princetońskich, rozmyślających o
ideach profesorów. Znakiem tego zmierzchu jest nie tylko
metafizyczny świat zjaw zatruwających sielankę życia w Princeton,
ale też mający swoje źródło w całkiem materialnej
rzeczywistości bunt dojrzewający w robotniczych umysłach. Wśród
bohaterów odnajdziemy przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych
Thomasa Woodrowa Wilsona, pisarzy Jacka Londona i Uptona Sinclaira
(wątek Sinclaira najbardziej mnie zainteresował), a wśród
zagadnień społeczno-politycznych: prawo wyborcze dla kobiet,
działalność socjalistów, prześladowania murzynów i zbrodnie
Ku-klux-klanu. Lektura „Przeklętych” nie daje raczej dreszczu
emocji, jakiego można by się spodziewać po powieści inkrustowanej
elementami powieści gotyckiej. Nie ma w tej książce napięcia
związanego z tajemniczą klątwą, gdyż zostało ono rozbite przez
nietradycyjną strukturę powieści. Jednak, mimo że poszukiwacze
przerażających opowieści nie zostaną usatysfakcjonowani lekturą
„Przeklętych”, a przedzieranie się przez niektóre rozdziały
książki wymaga sporego wysiłku, autorce należą się trwające co
najmniej piętnaście minut brawa za zgranie poruszanych motywów,
problemów i zdarzeń w bardzo spójną całość.
* informacje o Joyce Carol Oates
zaczerpnęłam z Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Joyce_Carol_Oates
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz